Wspomnienia o niezłomnych bohaterach

W marcu wspominamy niezłomnych bohaterów. Jednym z nich był August Emil Fieldorf. Przyszedł na świat w latach, kiedy ów świat zaczynał się radykalnie zmieniać. Przełamywały się stulecia. Jego rodzinny zamglony Kraków szykował się powoli do ˝Wesela˝, a w głowach coraz żywiej krążyły niepodległościowe myśli.
Po ukończeniu szkoły podoficerskiej zaciągnął się do Legionów. Wojenne losy rzuciły go najpierw na front rosyjski, a potem w szeregach armii austriackiej znalazł się we Włoszech. Następnie uciekł do Krakowa, by wstąpić do Polskiej Organizacji Wojskowej.
Był sierpień 1918 r. Dawna Europa umierała, a na jej gruzach rodziły się nowe państwa. Już wkrótce jako dowódca kompanii stanął w obronie wymarzonej niepodległości.
Bóg, Honor, Ojczyzna - to nie było puste hasło, lecz praktyka, której należało podporządkować całe swoje życie.
Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej został awansowany do stopnia podpułkownika. Po klęsce wrześniowej złapany przy próbie przekroczenia granicy został internowany. Uciekł
i przedostał się na Zachód do formowanej tam na nowo polskiej armii. Rok później został przerzucony do okupowanego kraju jako pierwszy emisariusz wysłany do Polski. W sierpniu
w 1942 r. został nominowany na dowódcę Kedywu.
W akowskiej konspiracji używał pseudonimu ˝Nil˝, pod którym przeszedł do historii jako jeden z niezłomnych bohaterów.
Na kilka miesięcy przed wybuchem powstania warszawskiego przygotował struktury organizacji, której nazwa była jednocześnie jednym z najpiękniejszych dla Polaków słów: Niepodległość. Do niepodległości jednak droga była jeszcze długa i pełna cierpień.
Upadło powstanie, nastał czas konspiracji. W mieszkaniu w Milanówku zatrzymuje go NKWD. Zostaje zesłany do łagru na Uralu. 2,5 roku zsyłki, przejście przez trzy łagry - takie przeżycia mogą zrujnować każdego. Schorowany Nil wraca jednak do Polski. Odnajduje rodzinę.
Czy mógł się spodziewać, że on, zesłaniec poddany niewolniczej pracy na Uralu, po powrocie do ojczyzny, nawet tej opanowanej przez komunistów, zostanie ponownie aresztowany? A jednak. Został zatrzymany i uwięziony.
Proces, który był kpiną z prawa, wyrok, który był kpiną ze sprawiedliwości.
Powiedział żonie podczas widzenia: nie proś ich o łaskę - ale poprosiła, bo miała jeszcze nadzieję na ludzki odruch nieludzkiego ustroju. Skazano go na powieszenie jako pospolitego przestępcę.
Był 24 lutego 1953 r. Zimowy półmrok okrywał już miasto, gdy wywożono zamordowanego generała. Na więziennych ścianach budynku przy ul. Rakowieckiej zamigotały cienie tych, którzy podnieśli zwłoki i ruszyli w stronę drzwi. Nikt nie oddał mu należnych honorów. Nikt nie zasalutował, gdy ciało generała składano później w bezimiennym grobie.
Słabością ludzi szlachetnych jest to, że swój system wartości przykładają do świata, który wyznaje i uznaje zło. Idzie za tym brak wyobraźni, która pozwoliłaby należycie przedstawić bezmiar podłości, do której zdolni są oprawcy.
Najlepsi zawsze płacą najwyższą cenę, ale tylko oni potrafią patrzeć mordercom prosto w oczy.